Nauki społeczne łączą się czasem ze sobą w sposób, który może okazać się zaskakujący. Kiedy zaś dochodzi do tego obserwacja empiryczna i wnioski, które wyciągać możemy z przeszłości okazuje się, że za pomocą „szkiełka i oka” otrzymujemy wycinek rzeczywistości, dzięki któremu udać się może nawet trudna sztuka rozumienia przyszłości. Tak jest w przypadku relacji miedzy demografią, religią a migracją.
Na ulicach europejskich miast, w zależności od regionu, w zasadzie od zakończenia II Wojny Światowej, widzimy wzrastającą liczbę osób z różnych części świata, nie tylko turystów. Nie od dziś też media informują o kolejnych próbach dotarcia do Starego Kontynentu, czy to drogą morską czy lądową kolejnych fal migrantów. Widzimy że czas antenowy, poświęcany migracji w ostatnich latach wzrósł wykładniczo. Migracja oddziałuje wielopłaszczyznowo na europejskie — w tym także na polskie — społeczeństwa. Wraz ze wzrostem liczby osób nieeuropejskiego pochodzenia rośnie też liczba krajów, doświadczających popularności partii politycznych, ideologii i ruchów, które postrzegają migrację jako zagrożenie dla tożsamości, integralności i dobrobytu mieszkańców Europy. Jest to powszechny trend nawet w krajach, które do tej pory uznawały migrację za zjawisko wyłącznie pozytywne. Na to wszystko nakłada się inny jeszcze aspekt, mianowicie kwestia zastępowalności europejskich pokoleń, a w zasadzie jej brak. Z tego względu demografia we Francji czy Niemczech jest od lat jedną z głównych osi dyskusji ekonomicznych, politycznych i społecznych. Podobnie jak sekularyzacja i związana z nią kwestia europejskiej tożsamości, poruszana w lokalnych dyskursach. Każde z tych zjawisk oczywiście, w zależności od kontekstu, ocenianie jest odmienne.
Kwestię ocen pozostawmy jednak na boku. Uznajmy jedynie, w obrębie tak zarysowanej debaty, dwa wydarzenia minionych lat za najbardziej znamienne, po pierwsze: przypadającą na 2015 rok decyzję kanclerz Angeli Merkel o otwarciu niemieckich, a w konsekwencji europejskich, granic dla migrantów z Globalnego Południa, która de facto rozpoczęła nowoczesną dyskusję o geopolityce i migracji, a po drugie: globalny kryzys zdrowia publicznego lat 2019-2022, związany z pandemią COVID-19.
Migracja
Przeprowadzone w kwietniu 2018 rok przez YouGov badanie wykazało, że grupa 11 288 dorosłych respondentów, pochodzących z jedenastu krajów UE, uznało imigrację za najważniejszy problem, przed którym stoi Unia Europejska. Było to trzy lata po wspomnianej już decyzji Angeli Merkel i blisko dwa lata przed rozprzestrzenieniem się pandemii COVID-19 na Europę. Wówczas, poparcie dla tezy o znaczeniu imigracji dla przyszłości UE, wahało się od 53% w Danii i Finlandii, do 26% w Hiszpanii. Średnia dla wszystkich, poddanych badaniu, jedenastu krajów wyniosła 41 proc, i było to najwyższe wskazanie spośród dostępnych opcji. Dla porównania, drugą najważniejszą kwestią, wskazywaną przez respondentów badania, był terroryzm, ale wybierało go średnio zaledwie 30 proc. wyborców. Niezależnie więc od wyników tych czy innych wyborów okazuje się, że Europa stoi w obliczu kryzysu migracyjnego nie od dzisiaj, ale od dobrych kilku lat, co wcześniej niż politycy przywódcy dostrzegli sami mieszkańcy kontynentu oraz badacze. Pomimo tego, że zarówno w przemówieniach Emmanuela Matrona, Giorgi Meloni i Donalda Tuska temat migracji pojawia się coraz częściej. Wcześniej też niż polityczne hasła czy apele papieża Franciszka pojawiły się badania dostarczające cennych informacji na temat złożonych powiązań między religiami i migracjami. Skala i formy migracji ulegały w końcu ogromnym zmianom na przestrzeni tysiącleci, jednak w swojej istocie migracja zawsze pozostaje zjawiskiem ściśle powiązanym z religiami, a w niektórych przypadkach migracja w ogóle motywowana jest religijnie. Tu pojawić się musi analogia historyczna: okres pomiędzy II a IV wiekiem naszej ery odczytywać możemy jako naukę o konsekwencjach nie tylko dla sposobu, w jaki migranci i ich potomkowie praktykują religię, ale także dla społeczeństw, w których się osiedlają. Religijny wymiar migracji i osadnictwa w nowych lokalizacjach jest znaczący, a międzynarodowe przepływy migrantów przyczyniają się do redystrybucji „światowych religii” w różnych regionach globu.
W początkach XXI wieku byliśmy świadkami wzrostu wrażliwości badaczy społecznych, polityków, władz religijnych i decydentów na znaczenie wielowątkowego splotu religii z migracją. Część liderów politycznych i religijnych zostało nijako postawionych przed faktem dokonanym, musząc znajdować odpowiedzi na nieistniejące dotychczas problemy, związane nie tyko z otwarciem granic czy postkolonialną rentą części zachodnio-europejskich państw. Znajduje to odzwierciedlenie w mnożeniu się publikacji i innych działań badawczych skupiających się na tej tematyce. Generalizując można powiedzieć, że wszystkie one wskazują, że podstawowe koncepcje i idee teoretycznie dotyczące religii i migracji są nie tylko interesujące same w sobie, ale także przesiąknięte szerszymi zagadnieniami dotyczącymi na przykład płci, globalizacji, sieci transnarodowych, komunikacji, wielokulturowości, mobilności, procesów wykluczenia, praw człowieka i sekularyzmu. Studiując historię uznać można, że tak było pewnie zawsze. Nowością jest jednak fakt, że centrum, w którym skupiają się te wszystkie nici stała się Europa, dotychczas kontynent emigrantów.
Może dlatego właśnie to w Europie skupiono się bardziej na kwestiach politycznych dotyczących integracji i wykluczenia, zwłaszcza rosnącej liczby muzułmańskich imigrantów z Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu i Azji Południowej. Czy to znaczy, że osób pochodzących z tamtych części świata na Starym Kontynencie dotychczas nie było? Oczywiście, nie. Jednak dopiero pod koniec XX wieku częstotliwość i objętość badań dotyczących świata poza-europejskiego zaczęła rosnąć. Od 2000 r. stale rośnie też liczba stron internetowych, baz danych, projektów badawczych, konferencji, seminariów, modułów uniwersyteckich i ośrodków badawczych aktywnych w promowaniu badań nad interakcjami między religią a migracjami. Dopiero niedawno Europa odkryła, że istnieje świat, po za nią samą.
Religia
Krótkie rozważania to nie miejsce na rozmyślanie nad pytaniami o definicję „religii” czy „migracji”. Oba terminy mają swoje odcienie i zależą od użytego framingu(ang. pojęcie z zakresu nauk społecznych, które obejmuje zbiór koncepcji i perspektyw teoretycznych dotyczących tego, jak jednostki, grupy i społeczeństwa organizują się, postrzegają i komunikują się o rzeczywistości). Niech jednak dla celów niniejszych rozważań termin „religia” odnosi się do szerokiego zakresu emocji, działań, relacji, organizacji, artefaktów, ról, wartości, symboli i przekonań, które są powiązane z wiarą w siły, istoty i poziomy rzeczywistości, które wykraczają poza pojęcie czysto ludzkie. Pojęcie „migracji” niech odnosi się zaś do zmian w miejscu zamieszkania ludzi, które wiążą się z przekraczaniem granic regionalnych, krajowych lub międzynarodowych. Migracja jest więc w tym ujęciu zarówno procesem odwracalnym, jak i skutkiem, który może wahać się od tymczasowego do trwałego, od dobrowolnego do wymuszonego oraz od indywidualnego do zbiorowego i to na masową skalę. Można to wiązać także z tworzeniem się diaspor, poszukiwaniem azylu, przesiedleńcami wewnętrznymi i uchodźcami.
Nie ulega wątpliwości, że rozpatrywanie migracji ze szczególnym uwzględnieniem religii stało się obecnie z różnych powodów istotne. Powody te mają związek z wpływem sił transnarodowych i globalnych na zdolność idei, sieci i organizacji religijnych do wpływania na życie i szanse życiowe rosnącej liczby ludzi na całym świecie. Wykorzystując w pełni nowe elektroniczne media komunikacji, technologii informatycznych i mobilizacji, agenci, ruchy i organizacje religijne mogą obecnie rozszerzać swój wpływ zarówno na populacje migrujące, jak i osiadłe w sposób, który był nie do pomyślenia przed XXI wiekiem. Przykładem niech będzie wpływ, jaki na populacje muzułmańskich migrantów mają popularni na platformie TikTok imamowie, czy sposób wspierania i budowy meczetów oraz ośrodków kulturalnych w krajach Europy Zachodniej jaki wywierają Saudowie czy Turcja. Jednocześnie oczywiście nasiliły się krytyczne i wrogie reakcje na globalny zasięg nawet stosunkowo skromnej działalności religijnej, zwłaszcza tam, gdzie roszczenia do wolności religijnej zderzają się z doktrynami sekularyzmu i różnymi formami sprzeciwu wobec poszczególnych – lub wszystkich – religii. Tutaj znów prym wiedzie Europa, której wysoki poziom zsekularyzowania społecznego oraz laicyzacji prawa implikuje konflikty na podłożu migracyjnym czy religijnym właśnie; konflikty, które nierzadko przyjmują formę wydarzeń o naturze terrorystycznej. Ujmując rzecz krócej, globalizacja przyspieszyła więc procesy religijnego docierania do globalnego odbiorcy kultury masowej, zaostrzając tym samym kontrowersje i konflikty, które mogą być szczególnie dotkliwe w odniesieniu do migrantów nawet długo po osiedleniu się w nowym miejscu.
Ponadto na religię migrantów wpływa nie tylko ich życie przed i po migracji, ale także konteksty, w jakich się osiedlają, oraz translokalne sieci społeczne, w których uczestniczą. Inną w końcu formą migracji jest żyjąca w Polsce mniejszość ukraińska a innym zupełnie pomysł „kontyngentów migracyjnych” kanclerz Angeli Merkel z 2015 roku, kiedy na wybrane decyzją administracyjną miejsce przesiedlana jest ludność kulturowo oraz religijnie zupełnie inna, niż lokalna. W tym drugim kontekście, jak wskazują badania, migracja może zapewnić możliwości rozwoju nowych lub hybrydowych przekonań religijnych, tożsamości, praktyk i sposobów integracji ze społeczeństwem. Zmiana w podziale tożsamości i praktyk religijnych jest szczególnie kontrowersyjna dla imigrantów do zachodnich liberalnych demokracji, co obserwować można na ulicach europejskich miast. Jednak przystosowanie się do nowych warunków po migracji może prowadzić do napięć i podziałów również, w obrębie wcześniej solidarnych zbiorowości religijnych. Oznacza to, że równowaga między ciągłością a zmianą w zaangażowaniu migrantów w religię jest procesem dynamicznym. Wpływ na to mają również pokoleniowe różnice, występujące w zaangażowaniu migrantów w praktyki religijne. Uderzające, chociaż niekoniecznie w prosty sposób skorelowane ze zmianami w ich sytuacji społeczno-ekonomicznej. Innym jeszcze aspektem związku między religią a migracją jest stopień, w jakim krytyczne myślenie o migracji jest w centrum uwagi władz teologicznych i duszpasterskich w instytucjach religijnych. Mądrość większości tradycji religijnych zawiera refleksje na temat doświadczenia bycia „obcym w obcej ziemi” oraz na temat religijnych obowiązków gościnności wobec podróżnych i migrantów. Ponadto teolodzy i filozofowie przez wieki obszernie pisali na temat migracji, a organizacje religijne utworzyły instytucje działające na rzecz dobra migrantów, uchodźców i osób ubiegających się o azyl. Znaczenie ma też komunikacji wartości, wypływających z tych tradycji i sposób, w jaki głos na temat migracji zostanie usłyszany, czego dobrym przykładem jest komunikacja Watykanu w dobie trzech ostatnich papieży.
Demografia
Fakt, że nieformalne sieci społeczne i ruchy społeczne, a także formalne organizacje pretendujące do reprezentowania interesów migrantów jako wyznawców określonych religii są obecnie aktywne w sferze publicznej wielu społeczeństw, jest kolejnym powodem, aby uznać religię i migrację za podstawowy czynnik, który stanowić będzie o przyszłości świata. Translokalny i transnarodowy zasięg niektórych z tych nakładających się ugrupowań czyni je tym bardziej znaczącymi, a globalna, zmediatyzowana kultura tylko dodaje im znaczenia. Niektóre z nich to filie lub oddziały potencjalnych organizacji globalnych, podających się za reprezentantów całych tradycji wiary. Oprócz zapewniania wsparcia i zasobów migrantom długo po początkowym osiedleniu się, ugrupowania te mają na celu kształtowanie opinii publicznej oraz wpływanie na decydentów i ustawodawców w odniesieniu do takich potencjalnie kontrowersyjnych kwestii, jak edukacja, prawo rodzinne, zdrowie, opieka społeczna, ubój rytualny zwierząt czy kwestie pochówku zmarłych. Wspomniany już, zmieniający się krajobraz obszarów miejskich świadczy także o rosnącej liczbie budynków sakralnych i pomników wznoszonych przez migrantów jako symboli ich obecności oraz jako inwestycja w tkankę materialną, społeczną i kulturową społeczeństw, w których oczekuje się, że ich potomkowie będą nadal praktykować swoją wiarę. Kontrowersje wokół budynków sakralnych wznoszonych przez migrantów są często intensywne w sferze publicznej, nawet w krajach tak pokojowych jak Szwajcaria. Rozpowszechnianie się mediów cyfrowych, filmów, stron internetowych i serwisów społecznościowych zaprojektowanych specjalnie dla migrantów należących do określonych religii jest kolejnym dowodem konsolidacji instytucjonalnej i potencjału do wywierania wpływu w szerszych sferach publicznych, co w nieodległej przyszłości skutkować może scenariuszami, znanymi z powieści francuskiego pisarza i eseisty, Michela Houellebecqa.
Osiedlanie się migrantów zwykle bowiem powoduje debaty polityczne na temat zalet i skali imigracji oraz niekończące się dyskusje polityczne z tym związane. Nauki społeczne i polityki publiczne to nie proste, matematyczne dodawanie. Prawo do pobytu, możliwości pracy, mieszkalnictwa, programów zdrowotnych i socjalnych, edukacji i obywatelstwa zajmują przecież ważne miejsce w programie politycznym wielu krajów. Nie tylko politykach migracyjnych i asymilacyjnych. Odnosi się to też do filozofii: intelektualne korzenie pluralizmu, sekularyzmu i wielokulturowości są często wykorzystywane do interpretacji, krytyki lub uzasadniania szerokiego zakresu reakcji społecznych na migrację. Jednak w ostatnich dziesięcioleciach pytania dotyczące religijnych aspektów stylu życia migrantów zdominowały także wiele debat politycznych, zorientowanych na politykę a także kwestie demografii. Niektórzy za profetyczne uznają słowa Muammara Kaddafiego, który jeszcze pod koniec XX wieku stwierdził, że za sprawą demografii islam opanuje Europę. Wyraził on w ten sposób wyniki wielu badań wskazujących na to, że osoby silnie zakorzenione religijnie mają więcej dzieci. Z jednej strony to dobrze, z drugiej jednak istotna jest gotowość migrantów do angażowania się w działalność społeczną i publiczną, która daje podstawy budowy silnego społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli bowiem faktycznie powyższa argumentacja, wskazująca że przyszłość Europy i świata zachodniego w ogóle, zależeć będzie od relacji na styku migracji, religii i demografii zadać sobie należy pytania i należy wyciągnąć wnioski z wydarzeń lat 2015 i 2019? Jak nie popełnić podobnych błędów w przyszłości? Możliwe bowiem, że cały istniejący od ponad 200 lat europejski model rozwojowy, należy głęboko zrewidować.