Polska i Niemcy – razem na Wschodzie?
Łukasz Jasina
Rewolucja Godności i rosyjska agresja na Ukrainie – połączona z aneksją Krymu i wsparciem przez Rosje zajść, a potem faktyczną okupacja części Donbasu – doprowadziły do poważnej zmiany w niemieckim spojrzeniu na Wschód. Wśród wielu polskich i niemieckich publicystów i komentatorów dominowało wtedy przekonanie, że nastąpiła historyczna zmiana. Polacy narzekający na niemiecką skłonność do traktowania Rosji jako najważniejszego partnera, dostrzegli zmieniające się wypowiedzi niemieckich polityków. Wielkim echem odbiła się chociażby ewolucja niemieckich zielonych, którzy z partii nie dostrzegającej rosyjskiego problemu przeobrazili się w awangardę anty-putinowskiego ruchu w Niemczech. Pewne rzeczy, wydaje się, dostrzeżono również w Niemczech. Pojawiły się tam liczniejsze niż do tej pory opinie, że polskie leki przed Rosją nie są jednak tak nieuzasadnione, a rozszerzenie NATO na Wschód nie jest sprawą złą.
Od tego momentu w dziejach polskiego i niemieckiego spojrzenia na Wschód minęło już jednak kilka lat i pora na krótkie, ale jednak podsumowanie tego czy w dalszym ciągu potrafimy na Wschodzie działać razem i czy wzajemne zrozumienie, które pojawiało się i pogłębiało po wydarzeniach 2013 i 2014 roku nadal istnieje?
Już na początku warto zauważyć, że mimo tego że pewne kroki zostały uczynione – zrozumienie polityki wschodniej trudno uznać za proces dokończony. Podstawowym elementem kontynuacji, jaki ma miejsce w polskiej polityce zagranicznej po polskich zmianach politycznych, jest utrzymanie zasady daleko posuniętej nieufności wobec polityki rosyjskiej w regionie i na świecie. Rosja nie wypełniła zobowiązań nałożonych na nią przez społeczność międzynarodową podczas rozmów w Mińsku ( z udziałem Kanclerz Angeli Merkel), kontynuuje łamanie prawa międzynarodowego, nadal okupuje Krym i, jak dowodzą wydarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej, nie stroni od eskalacji konfliktu zarówno w wymiarze werbalnym jak i praktycznym. Tymczasem polskie zdenerwowanie wzbudza to, że Niemcy w dalszym ciągu wspierają rosyjską politykę poprzez zgodę na osaczenie energetyczne Polski i Ukrainy gazociągiem „Nord Stream 2” (oświadczenie Angeli Merkel w Kijowie o tym, iż ta kwestia winna być rozważona na nowo okazało się jedynie deklaracja bez pokrycia) a przede wszystkim kontynuują politykę negocjowania z Rosja – bez względu na wszystko. Całkowitym niezrozumieniem wielu kręgów w Polsce (nie tylko prorządowych ) cieszą się sytuacje, w których krytykuje się Polskę za zbliżanie się do Putina (które nie ma miejsca), brak wystarczającego zainteresowania Ukraina i wsparcia dla niej (co przy wzięciu pod uwagę środków finansowych wysyłanych z Polski na Ukraine nie jest prawdą), przy jednoczesnych deklaracjach niektórych niemieckich polityków o konieczności budowania relacji z Rosja na nowo mimo braku rozwiązania sytuacji na Ukrainie.
Poważnym problemem jest niezrozumienie rys na relacjach polsko-ukraińskich jakie jest widoczne w Niemczech. Wbrew publicystycznym tezom, w które niestety czasami wierzą analitycy ( a. za ich pośrednictwem mogą w to uwierzyć i politycy) nie ma w nich poważniejszych problemów poza konfliktem historycznym oraz dążeniem strony ukraińskiej do wykorzystania wewnątrz polskich konfliktów do zmiękczenia polskiego stanowiska w tej sprawie. Według danych z 2016 i 2017 około pięć procent ukraińskiego dochodu narodowego stanowiły pieniądze przesyłane przez pracujących w Polsce Ukraińców swoim rodzinom, Polska udziela wsparcia ukraińskiej suwerenności energetycznej i jak pokazują wydarzenia kerczeńskie , wspiera Ukrainę na forach międzynarodowych, w tym w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. A co do spraw historycznych: no cóż, skoro Polacy pozwolili na godny pochówek na swojej ziemi nawet tych Niemców, którzy dokonali na nas agresji i współuczestniczyli w zbrodniach ludobójstwa na Polakach, to czy Niemcy nie winni nieco spokojniejszym okiem spojrzeć na starania polskiego państwa by odblokować ukraiński zakaz ekshumacji grobów polskiej ludności cywilnej, która nigdy nie dokonała agresji na nikogo, a nie pozwala nam na to nacjonalistyczna narracja niektórych ukraińskich urzędników? Czyżby obowiązywały w tych sprawach podwójne standardy?
Ogólnie rzecz biorąc, obecna polska polityka wschodnia jest nieco bardziej asertywną kontynuacją tej prowadzonej przez poprzednie rządy i nawet nacisk na sferę symboliczna nie jest w niej przesadnie większy. Warto by nasi niemieccy partnerzy zwracali na to uwagę. Tym bardziej znaczące jest i cieszy każda forma niemieckiego wychodzenia naprzeciw Warszawie, jakich nie brakuje i które są dowodem tego, że duch porozumienia nie gaśnie. Przypomnieć należy, ze spojrzenie na Wschód, mimo jego znaczenia, nie jest jedynym, a nawet najważniejszym problemem w relacjach polsko-niemieckich. Uświadomienie sobie, iż Polska i Niemcy pozostają w sferze politycznej i gospodarczej najważniejszymi partnerami w Europie Środkowej, że czeka nas wspólne rozwiązywanie problemów unijnych, a zrozumienie wewnętrznych problemów w obu krajach (konfliktu politycznego w Polsce i poważnych zmian jakie wydają się zapoczątkowywać w Niemczech) wymagać będzie od nas dużej siły i otwartości.