Więcej startupów ożywi zapóźniony wschód Niemiec?
Ekspres Niemiecki, nr 28, red. Janusz Gorol
Więcej startupów ożywi zapóźniony wschód Niemiec?
30 lat po zjednoczeniu Niemiec wiele osób może być dumnych z efektów rozwoju dawnego NRD. Wschód to dziś często lepsze niż na zachodzie autostrady, wyremontowane i zadbane zabytki i wiele nowych inwestycji. Są jednak też tacy, którzy bez trudu znajdą przykłady pokazujące, że wschodnie Niemcy są „obrazem nędzy i rozpaczy”. Dużo wyższe niż na zachodzie bezrobocie, popularność skrajnej prawicy (na przykład sukcesy zwolennika dopuszczenia „alternatywnych dyskursów o III Rzeszy” Björna Höcke w Turyngii), masowa deindustrializacja po 1989 roku i towarzysząca temu emigracja, opustoszałe wioski oraz peryferyjna pozycja gospodarcza rzucają się w oczy odwiedzającym tereny byłego NRD.
Część landów postanowiło walczyć z tym wizerunkiem, przyciągając do siebie start-upy. Czy jednak są w stanie to zrobić? W programach rozwoju landów wschodnich chęć przyciągania kreatywnych, młodych firm pojawia się coraz częściej i wypiera duże programy reindustrializacji. Mimo jednak wielu wysiłków Turyngia, Saksonia-Anhalt oraz Meklemburgia – Pomorze Przednie, są na końcu statystyk landów w których powstaje najwięcej firm. Co prawda Brandenburgia, mimo że jest także wschodnim landem, zajmuje trzecie miejsce w tym zestawieniu, zawdzięcza to jednak tylko Berlinowi, który jest bardzo atrakcyjnym miejscem dla kreatywnych firm.
Ambitnemu przedsięwzięciu wschodnich landów nie pomagają ogólne trendy w gospodarce Niemiec. IFO- Niemiecki think-tank gospodarczy opublikował ostatnio badania, z których wynika, że na 51 badanych państw, Niemcy zajmują siódme miejsce od tyłu pod względem chęci obywateli do otwierania firm. Dla porównania w 2000 roku powstało ponad 1,5 miliona firm w Niemczech, a w 2018 jedynie 547 tys. Ma na to wpływ głównie dobra sytuacja na rynku pracy i wzrastające zarobki, które nie zachęcają do podejmowania ryzyka.
Polityka klimatyczna: czy rząd dokończy przeprowadzkę z Bonn do Berlina?
Prawie 230 tysięcy lotów wewnątrzkrajowych odbyli w 2018 r. urzędnicy ministerstw rządu federalnego. „To stanowczo za dużo jak na administrację, która ma na sztandarach ochronę klimatu” – pisze Die Welt. Okazuje się, że główną przyczyną tylu podróży służbowych jest utrzymujący się prawie 30 lat po zjednoczeniu Niemiec podział ministerstw pomiędzy starą i nową stolicą RFN. W Bonn nadal urzęduje sześć ministerstw federalnych – Zdrowia, Żywności i Rolnictwa, Edukacji i Badań, Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, Środowiska oraz Federalne Ministerstwo Obrony.
Zwłaszcza ten ostatni resort generuje ogromne koszty – tylko w pięciu pierwszych miesiącach br. jego urzędnicy latali aż 1191 razy w miesiącu. Poszczególne ministerstwa i agencje rozliczają się z wygenerowanego lotami swoich urzędników tzw. śladu węglowego: w 2017 r. wyniósł on 300 tys. ton CO2, za co urzędy musiały zapłacić blisko 1,7 mln EUR rekompensaty ekologicznej.
W związku z niedawno postawionym postulatem ograniczenia wewnątrzkrajowego ruchu lotniczego do 2035 r. (pisaliśmy o tym w 26. numerze Ekspresu Niemieckiego), coraz więcej mówi się o całkowitej przeprowadzce rządu federalnego z Bonn do Berlina, dzięki czemu uda się zniwelować koszty ekonomiczne i środowiskowe ministerialnych podróży. Z resztą nie tylko urzędnicy federalni kursują pomiędzy „obiema stolicami” oddalonymi o 500 km – główni przewoźnicy na tej trasie (Eurowings, Easyjet i Ryanair) oferują aż 1,2 mln miejsc w samym tylko sezonie letnim i w dużej mierze ruch ten wygenerowany jest utrzymującym się podziałem administracji.
O potencjalnym przeniesieniu całości struktur centralnych mówią politycy od lewa do prawa: posłowie Cem Özdemir i Jürgen Trittin z Zielonych, rzecznik budżetowy grupy parlamentarnej SPD Johannes Kahrs oraz Eckhardt Rehberg z CDU – tylko lewicowa Die Linke faktycznie przedkładała projekt ustawy w tym zakresie i to dwukrotnie: w 2016 i 2018 roku.
Traktat Bonn-Berlin z 1994 r. pomiędzy rządem federalnym a Nadrenią Północną-Westfalią i regionem nadreńskim zakłada ponowne wynegocjowanie statusu instytucji rządowych przewidziane na 2021 r. Głosy sprzeciwu wobec rządowej przeprowadzki słychać ze strony władz krajowych i regionalnych – m.in. premier Nadrenii Północnej–Westfalii Armin Laschet twierdzi, że „Berlin już dziś jest przegrzany i przytłoczony” oraz że „nie ma sensu przenosić tysięcy urzędników i ich rodzin do Berlina przy miliardowych kosztach”. Tak naprawdę jednak oznaczałoby to straty prestiżowe Bonn, a przeprowadzka wydaje się w dłuższej perspektywie nieunikniona.
Źródło: FAZ ; Die Zeit ; Die Welt ;
Niemcy: jedna z najgorszych sieci LTE w Europie
Według najnowszego raportu dotyczącego łącz internetowych LTE Speedcheck Germany, przygotowanego przez firmę Etrality, tylko Irlandia i Białoruś mają gorszy dostęp do sieci szerokopasmowej niż obywatele RFN. Niemcy znalazły się w w/w rankingu dostępności sieci dopiero na 70. miejscu – mobilny Internet pokrywa swoim zasięgiem zaledwie 65,5 % powierzchni kraju. Na szczycie listy znalazły się Japonia i Korea Południowa, ale jak podkreśla raport w ogromnych powierzchniowo Stanach Zjednoczonych, w Skandynawii, Beneluksie oraz niektórych krajach Europy Wschodniej pokrycie zasięgiem LTE wynosi aż 80% terytorium.
„Taki stan rozwoju sieci w Niemczech zupełnie nie przystaje do warunków największej potęgi gospodarczej w Europie” – czytamy w raporcie. Poza zasięgiem terytorialnym – również jakość dostępnych połączeń pozostawia wiele do życzenia i wykazuje znaczne wahania od 2013 roku. Prędkość transmisji relatywnie spadła pomiędzy 2015 i 2017 rokiem: spowodowane to było wzrostem ilości urządzeń mobilnych (głównie nowych smartfonów korzystających w tym samym momencie z sieci), nad którym nie nadążał bieżący rozwój infrastruktury. W tym okresie w Niemczech zwiększono ilość dostępnych połączeń o 62,7 %, ale to i tak niewiele w porównaniu ze średnią w innych krajach wynoszącą aż 190%.
„W Niemczech dużo mówi się o technologii 5G oraz o Przemyśle 4.0, ale gdy przyjrzymy się zasięgowi telefonii komórkowej 4G, jesteśmy daleko w tyle” – podsumował wnioski z raportu Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Źródło: Handelsblatt ; FAZ ; Całość raportu Speedcheck Germany;
Dzieci imigrantów a reforma edukacji
Od kilku dnie w niemieckich mediach toczy się, miejscami emocjonalna, debata dotycząca edukacji dzieci imigrantów. Wszystko zaczęło się od słów posła CDU Carstena Linnemanna, który w rozmowie z dziennikiem Rheinische Post stwierdził, że „dziecko które ledwie mówi po niemiecku, nie ma czego szukać w niemieckiej szkole podstawowej”.
Linnemann odniósł się do przeprowadzonych m.in. w Duisburgu testów, które wykazały, że aż 16 % pierwszoklasistów w ogóle nie mówi po niemiecku. Jego zdaniem uczniowie z rodzin imigranckich, bez podstawowej znajomości języka kraju-gospodarza, powinny najpierw być kształcone w zakresie języka i kultury, a nie „wrzucane na głęboką wodę” niemieckiej Grundschule.
Słowa swojego partyjnego kolegi ostro skrytykowała minister edukacji Szlezwiku-Holsztynu Karin Prien, nazywając go „populistyczną bzdurą” oraz „zupełnie błędnym rozwiązaniem”. Jej zdaniem takim dzieciom należy pomóc poprzez specjalne klasy z niemieckim jako drugim językiem, aby nadrobiły zaległości. „W stulecie wprowadzenia obowiązku szkolnego, zwłaszcza jako chadecy jesteśmy zobowiązani do podkreślania społecznego i socjalizującego charakteru obowiązkowej edukacji” – podkreśliła Prien.
Również deputowana do Bundestagu Katja Leikert (także CDU) podkreśliła konieczność zapewnienia opieki popołudniowej w szkołach, dzięki której nawet dzieci które tylko trochę znają niemiecki, lepiej zintegrują się z rówieśnikami i nauczą języka. Z kolei przewodniczący Ogólnoniemieckiego Związku Nauczycieli Heinz-Peter Meidinger podniósł konieczność przeprowadzenie ogólnokrajowych testów znajomości języka niemieckiego wśród dzieci w wieku 3 i 4 lat. Zdaniem Meidingera pozwoliłoby to na określenie skali problemu oraz lepsze zaplanowanie polityki oświatowej – podkreśla on jednak, że brakuje odpowiedniej kadry, zwłaszcza logopedów, żeby przeprowadzić test w takiej skali.
Meidinger przestrzega także przed odkładaniem koniecznych zmian – według danych Caritas coraz więcej dzieci opuszcza szkołę bez jej ukończenia i jest to wynik zaniedbań na początku edukacji oraz późniejszego deficytu językowego („Sprachdefizit“).
Również Susanne Lin-Klitzing, z Niemieckiego Stowarzyszenia Filologicznego, zajmująca się dziećmi fali uchodźczej z 2015 r. dzieli się swoimi spostrzeżeniami nt. problemu poruszonego przez Linnemanna. Jej zdaniem należy zintensyfikować naukę języka zwłaszcza na najwcześniejszych etapach edukacji – w zerówce oraz pierwszych klasach podstawówki w wymiarze co najmniej 5 godzin dziennie. Lin-Klitzing podkreśla zwłaszcza koneczność wprowadzenia obowiązkowych zajęć wstępnych (Vorklassen) na poziomie prawa federalnego, kosztem zajęć z języków obcych, które według niej nie stanowią priorytetu w pierwszych latach szkoły.
Krytyka nauczania języków obcych na wstępnym etapie edukacji jest z resztą coraz bardziej powszechna – zdaniem niemieckich pedagogów korzyści płynące z nauczania angielskiego i francuskiego w podstawówce są znikome, gdyż i tak większość nauczycieli w gimnazjach zaczyna nauczanie praktycznie od początku. Tymczasem języki obce na wczesnym etapie edukacji wprowadzono stosunkowo niedawno – na przełomie XXI wieku i już niektóre kraje związkowe (Badenia-Wirtembergia) wycofały się z tego pomysłu, by poświęcić więcej godzin lekcyjnych nauce niemieckiego.
Źródło: Die Welt ; FAZ ; Süddeutsche Zeitung ; Rheinischen Post ;
Twórz z nami Ekspres Niemiecki
Podoba Ci się co robimy? Chciałbyś/abyś zostać częścią naszej redakcji?
A może, przeczytałeś/aś coś ciekawego w Niemieckiej prasie? Uważasz, że warto podzielić się tym z innymi?
Napisz krótką notatkę (do 4000 znaków), dodaj źródła i wyślij na adres Janusz.goroll@gmail.com,
Na pewno się odezwiemy, a najciekawsze notki opublikujemy w kolejnych numerach.
Redakcja
Janusz Gorol – na co dzień HR Biznes Partner w dużej firmie produkcyjnej. Z zamiłowania koordynator projektów, trener, doradca, animator i działacz społeczny. Absolwent teologii
i politologii, ukończył program Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności, a także studia podyplomowe z zakresu Zarządzanie Zasobami Ludzkimi. Aktualnie kontynuuje edukacje na studiach MBA o profilu Przemysł 4.0 na Politechnice Śląskiej. Był także stypendystą Fundacji Otto Benecke w ramach programu You.va oraz Ifa Institut na Herder Institut Leipzig, a także trzykrotnie uczestnikiem Acton University w Grad Rapids Michigan.
Adrian Purzycki – Absolwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, aplikant adwokacki przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Od 2012 r. zawodowo związany z branżą IT. Interesuje się zastosowaniem nowych technologii (w szczególności sztucznej inteligencji oraz technologii blockchain) w usługach prawniczych i administracji publicznej.
Kamila Mróz – Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Adwokat z wieloletnim doświadczeniem w zakresie prawnych aspektów działalności instytucji finansowych.
Patryk Szostak – Koordynator projektu polsko-niemieckiego, redaktor newslettera ‘Polen Aktuell – Politik, Wirtschaft Und Gesellschaft’ w Instytucie Wolności. Absolwent MISHu z głównym kierunkiem filozofia we Wrocławiu oraz ekonomii na Uniwersytecie Aberystwyth w Walii. Spędził dzieciństwo w Niemczech oraz okres 2011-2017 w Wielkiej Brytanii. Bliskie jest mu podejście do polityki uwzględniające wszelkie dyscypliny naukowe, nawet te wykraczające poza nauki społeczne i pomimo globalnej polaryzacji wierzy, ze optymalne rozwiązania znajdują się gdzieś pomiędzy lewicą i prawicą.
Paulina Dereszkiewicz- absolwentka stosunków międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, Filologii Angielskiej na Uniwersytecie Gdańskim oraz Europejskiej Akademii Dyplomacji i Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności; rzecznik prasowy Przedstawicielstwa Regionalnego Stowarzyszenia Forum Młodych Dyplomatów w Trójmieście, od dwóch lat pracująca w międzynarodowych korporacjach na rynku niemieckim. Pasjonuje się dyplomacją międzynarodową.
Publikacja finansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „DIALOG” w latach 2017-2019.