Multikulturalizm skazany na porażkę, potrzeba nowej polityki – twierdzi brytyjski dziennikarz
Multikulturalizm skazany na porażkę, potrzeba nowej polityki – twierdzi brytyjski dziennikarz
– Multikulturalizm to błąd. Potrzeba nowej polityki, która będzie łączyć ludzi – taką tezę postawił Rakib Ehsan w artykule dla portalu Spiked. Autor twierdzi, że w ostatnich latach mamy do czynienia z przebudzeniem mainstreamowych polityków europejskich, którzy są coraz bardziej świadomi niepowodzenia multikulturalizmu w swoich krajach.
Ehsan przypomina spotkanie kanclerz Angeli Merkel z młodymi działaczami CDU, która przyznała wówczas, że niemiecki model Multikulti poniósł porażkę. W Niemczech podobnie jak w innych zachodnioeuropejskich krajach, kulturowo odmienne społeczności żyją obok siebie nie nawiązując ze sobą prawie żadnych głębszych relacji.
W tekście przywołana jest również opinia współpracowników Merkel, takich jak Horst Seehofer, którzy swego czasu deklarowali, że pomysł tzw. Leitkultur (nieznacznej dominacji kultury niemieckiej) oraz bardziej rygorystyczna polityka migracyjna, są niezbędne to stworzenia spójnych (pod względem społecznym) Niemiec.
Mimo tego, że Angela Merkel miała odwagę, jak podkreśla autor, wypunktować błędy multikultiralizmu to jej działania w ostatnich latach podważyły jej reputację jako stabilnego i odpowiedzialnego lidera.
Jej decyzja z 2015 roku o wpuszczeniu do Niemiec miliona uchodźców z krajów tj. Irak, Syria czy Afganistan, w których większość stanowią muzułmanie, doprowadziła, zdaniem Rakiba Ehsana, do znacznego obciążenia niemieckiego systemu pomocy socjalnej. W opinii autora, ta decyzja jest (czy też była) o tyle niezrozumiała, że Niemcy już wcześniej mieli problemy z integracją migrantów z Turcji, nawet tych urodzonych już w Niemczech.
W dalszej części artykułu autor twierdzi, że większość państw europejskich potrzebuje bardziej stanowczych przywódców, którzy będą świadomi błędów popełnionych w kwestii migracji i multikulturalizmu jako ideologii i np. zmierzą się z problemem, jakim są niektóre zwyczaje praktykowane pośród poszczególnych społeczności imigranckich zamieszkujących Stary Kontynent.
Jako dobry przykład Ehsab przywołuje duńskich socjaldemokratów, którzy w swoim kraju próbują stworzyć bardziej inkluzywny model narodowej kultury oparty na wspólnej identyfikacji/tożsamości, wspólnocie celów i wzajemnych obowiązkach obywateli. Autor tekstu chwali duński rząd, za poważne podejście do obaw duńskiego społeczeństwa jakie budzi migracja do ich kraju.
Autor chwali premiera Danii, który publicznie krytykował m.in. lekceważące podejście do prawa, jakie okazywali przedstawiciele muzułmańskiej społeczności w tym kraju.
Dystans do migracji oraz obawy co do skutków społecznych wywołanych przyjęciem dużej liczby obcokrajowców, pochodzących z innych kultur i wnoszących swoje zwyczaje czy rozwiązania prawne – często bardzo sprzeczne z tymi obowiązującymi w kraju przyjmującym – zdaniem autora tekstu nie powinny automatycznie być oskarżane o rasizm.
Eshan uważa, że można czuć się komfortowo w wieloetnicznym społeczeństwie jednocześnie być zaniepokojonym różnicami na tle kulturowym i religijnym. Twierdzi również, że, Wielka Brytania musi się zmierzyć z podobnym problemem. Zauważa, że efekty multikulturalizmu na Wyspach są podobne do tych na kontynencie: m.in. głębokie podziały społeczne, wobec czego rząd musi przyśpieszyć integrację imigrantów. Jednak jeśli Brytyjczycy chcą, by migranci się integrowali to, zdaniem autora, najpierw muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, z czym ci migranci mają się integrować? Czym tak naprawdę są „brytyjskie wartości” – pyta.
Jego zdaniem dominująca w mainstreamie kultura brytyjska nie jest w najlepszej kondycji. Wylicza, że Zjednoczone Królestwo to lider, jeśli chodzi o liczbę rozwodów, największe na świecie spożycie alkoholu czy bardzo dużą liczbę osób starszych żyjących w samotności. Nie są to atrakcyjne i pociągające wzorce dla migrantów. Jego zdaniem, podobnie jak w innych częściach Europy, również Wielka Brytania potrzebuje silnego przywództwa, które podoła czekającym ją w tej kwestii wyzwaniom i ustanowi katalog wspólnych dla wszystkich wartości.
Zdaniem dziennikarza multikulturalizm jest raczej skazany na porażkę m.in. dlatego, że premiuje różnice zamiast spoistości i nie ustanowił wspólnych dla wszystkich standardów moralnych i kulturowych. Bez tych społecznych ram prawie niemożliwe jest zbudowanie zaufania i wzajemnego uznania, które są niezbędne, by powiązać ze sobą wieloetniczne i wieloreligijne społeczeństwo. Jak pisze autor tekstu, powinno to budzić niepokój zwłaszcza wśród zwolenników państwa opiekuńczego. Jego utrzymanie wymaga bowiem spójnego, zrównoważonego społeczeństwa.
Jako remedium autor wskazuje inkluzywny patriotyzm, duch społeczny i orientację na rodzinę, dobre stosunki sąsiedzkie, poszanowania dla ciężkiej pracy, respekt dla brytyjskiego prawa.
Katalizatorem niezbędnych zmian społecznych mógłby być brexit. Zdaniem Ehsana po wyjściu z UE Brytyjczycy mogliby stworzyć politykę migracyjną promującą osoby mówiące w języku angielskim i najlepiej pochodzące z brytyjskiej wspólnoty narodów, krajów o podobnych systemach prawnych i politycznych.
Wielka Brytania po brexicie ma szansę na zbudować model wspólnoty, która wyraziście odrzuca zarówno etnocentryczną interpretację tożsamości narodowej, jak i narrację wiktymologii narzucanej przez identitarian left (nowy typ lewicy, który nie operuje już głównie na podstawie interesów klasowych, tylko tożsamości społecznych, rasowych, płciowych itd.).
Na koniec swojego tekstu Ehsan stwierdza, że Brytyjczycy powinni postawić na politykę wspólnoty obywatelskiej, wzajemnych praw i obowiązków, które tworzą jej szkielet oraz ostatecznie zrezygnować z polityki mulktikulturalizmu.
Źródło: Spiked
Międzynarodowy Sąd Karny rozważa wszczęcie śledztwa w sprawie tuszowania zbrodni wojennych przez armię brytyjską
Śledztwo przeprowadzone przez BBC Panorama i Sunday Times ujawniło rzekome próby zatuszowania poważnych zbrodni wojennych dokonanych na afgańskiej i irackiej ludności przez brytyjskich żołnierzy.
BBC podaje IHAT (Iraq Historic Allegations Team) jako jedno z głównych źródeł nowych informacji. IHAT była odpowiedzialna za wnikliwe badanie oskarżeń wobec armii brytyjskiej w sprawie zbrodni wojennych, aczkolwiek Londyn zdecydował się na doprowadzenie do zakończenia zarówno działalności IHAT, jak i Operacji Northmoor, w ramach której badano zarzuty wobec wojsk brytyjskich w Afganistanie.
Decyzja o zamknięciu tych organizacji zapadła w 2017 roku, po tym jak jeden z prawników powiązanych z IHAT Phil Shiner został oskarżony o korupcję – miał on dawać Irakijczykom łapówki w zamian za dostarczanie mu klientów. Sprawy, które nie zostały zamknięte w momencie rozwiązania IHAT i Operacji Northmoor zostały porzucone. Według wojskowych detektywów powiązanych z tymi organizacjami, działania Shinera zostały użyte jako „wymówka” do zakończenia śledztw powiązanych ze możliwymi zbrodniami wojennymi dokonanymi przez brytyjskich żołnierzy.
Jedną ze zbrodni opisanych przez BBC było zabójstwo irackiego policjanta w 2003 roku w Basrze. Według zeznań naocznych świadków do incydentu miało dojść w alejce nieopodal jego domu. Wydarzenie zostało wtedy zbadane przez dowódcę oddziału oskarżonego żołnierza, Maja Christophera Suss-Francksena, który doszedł do wniosku, że postrzelenie policjanta było uzasadnione, ponieważ to Irakijczyk pierwszy otworzył ogień. Jednak naoczni świadkowie zaprzeczyli temu stwierdzeniu. Jest to tylko jeden z wielu rzekomo nieuzasadnionych zabójstw. Operacja Northmoor w momencie zakończenia działalności badała 52 podobnych spraw z samego Afganistanu.
Jak donosi Al Jazeera, zabójstwa policjantów to tylko wierzchołek góry lodowej. Jednostki SAS są oskarżane o pobicia, tortury i wykorzystywanie seksualne przetrzymywanych cywili.
Brytyjskie Ministerstwo Obrony zdementowało doniesienia na ten temat, a minister spraw zagranicznych Dominic Raab powiedział w rozmowie z BBC że „wszystkie oskarżenia poparte wystarczającymi dowodami zostały zbadane”.
The Guardian poinformował, że Międzynarodowy Sąd Karny „bardzo uważnie przygląda się sprawie i niezależnie sprawdzi informacje podane przez BBC. Jeżeli sąd dojdzie do wniosku, że rząd brytyjski tuszował zbrodnie, broniąc swoich żołnierzy przed odpowiedzialnością karną, dojdzie do procesu.”
Źródła: BBC; The Guardian; Al Jazeera
Kogo wybiorą brytyjscy Hindusi?
W zbliżających się wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii wielką zagadką pozostaje, w jaki sposób zagłosują osoby pochodzące z Indii lub będące potomkami hinduskich migrantów. Czy ich głos przypadnie tradycyjnie Partii Pracy, czy też nastąpi odpływ elektoratu od tego ugrupowania? Tendencje oraz możliwy rozwój sytuacji analizuje dr Rakib Ehsan.
Historycznie Partia Pracy cieszyła się poparciem hinduskich imigrantów z dwóch powodów: dzięki swoim wewnątrzpartyjnym regulacjom rasowym oraz antydyskryminacyjnej reputacji. Badania, które przeprowadził londyński think-tank Runnymede Trust, pokazują, że Hindusi zamiast Partii Pracy wybierają Partię Konserwatywną. Laburzyści za to mogą liczyć na wzrastające szybciej niż kiedykolwiek wcześniej poparcie wśród etnicznych Pakistańczyków i Banglijczyków. Co może być przyczyną takiego stanu rzeczy?
Jak prezentuje się profil przeciętnego brytyjskiego Hindusa? Przeważnie jest on dobrze wykształcony, nieustannie poprawia swój status społeczny. W znacznej liczbie przypadków jest osobą samowystarczalną finansowo. Hinduski imigrant ma znacznie większą szansę na wyższe wynagrodzenie za pracę niż pochodzący z tej samej części świata pracownicy pakistańscy czy bangladescy, którzy zajmują się głównie niskopłatnymi zajęciami (np. transportem).
Wskaźnik bierności zawodowej kobiet jest również niższy wśród kobiet o pochodzeniu hinduskim (32%) niż kobiet o pochodzącym z krajów muzułmańskich, sąsiadujących z Indiami (59%). Kombinacja większych możliwości awansu zawodowego, niski wskaźnik dzietności i relatywnie wysoki poziom aktywności zawodowej kobiet powodują, że jest mało prawdopodobne, że Partia Pracy, której przekaz wyborczy jest nastawiony na wyborców potrzebujących wsparcia socjalnego, trafi ze swoimi postulatami do brytyjskich Hindusów – uważa dr Ehsan.
Nie bez znaczenia są również kwestie społeczno-kulturowe, do których większą wagę przywiązuje pierwsza generacja imigrantów niż ich dzieci, urodzone już w Wielkiej Brytanii. W 2013 roku szeregowy deputowany parlamentu, a obecnie lider Partii Pracy, Jeremy Corbyn, wezwał brytyjski rząd do dyplomatycznego bojkotu wobec obecnego premiera Indii, Narendry Modiego, za jego rolę w pacyfikowaniu zamieszek w prowincji Gujarat, która “kosztowała życie setek, jeżeli nie tysięcy muzułmanów”. Podczas przemówienia Modiego do brytyjskich parlamentarzystów w 2015 roku lider Partii Pracy nie był obecny.
Autor zwraca również uwagę na działania podjęte na konferencji laburzystów na konferencji we wrześniu 2019 r. Działacze partyjni potępili “ostatnie działania rządu Indii, dążące do unieważnienia artykułu 370” (artykuł 370 Konstytucji Indii nadaje specjalny status prowincjom Dżammu i Kaszmir – terytoriom spornym z Pakistanem). Wg dr Ehsana laburzyści, kreujący się na “obrońców mniejszości”, całkowicie zignorowali historię prześladowania nie-muzułmańskich grup etnicznych w czasie rosnących wpływów islamistów w regionie.
Przywiązywanie wagi do relacji dyplomatycznych i handlowych między Zjednoczonym Królestwem a Indiami czy też prezentowanie twardego stanowiska wobec rozwoju islamizmu również może przekonać brytyjskich Hindusów do oddania głosu na Partię Konserwatywną.
Czy zatem torysi przejmą całkowicie hinduski elektorat Partii Pracy? Zdaniem dr Ehsana wszystko na to wskazuje. Czy ta prognoza się sprawdzi, pokażą wyniki wyborów, które są przewidziane na grudzień bieżącego roku.
Źródło: Sunday Guardian Live
Przygotowali:
Łukasz Chorchos
Przemysław Barański – Absolwent nauk politycznych oraz administracji na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Interesuje się m.in. geopolityką, polityką zagraniczną i bezpieczeństwem. Pasjonat Turcji, a od niedawna Chin.
Joanna Nowak – studentka stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Wolontariuszka w Uniwersyteckim Centrum Wolontariatu. Interesuje się językami obcymi i nowymi tendencjami w prawie międzynarodowym.
Maciej Grzymkowski – student Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim, szczególnie zainteresowany polityką zagraniczną Chin, brakiem kompetencji światowych przywódców w stawianiu czoła problemom XXI wieku. Pasjonat kuchni azjatyckiej oraz samozwańczy ekspert ws. angielskiej Premier League.
Publikacja finansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „DIALOG” w latach 2017-2019.